Tytuł to bynajmniej nie średnia jazdy ale podana przez ICM siła wiatru. Czułem się jakbym pokonywał 15km podjazd. Z przodu mniejsza tarcza i prędkość około 20km/h. Gdy pokonywałem ostatnie 20km to mając wiatr w plecy prędkość dochodziła do 50km/h bez żadnego problemu.
Rzadko kiedy udaje mi się wstać bardzo wcześnie rano zebrać się ze śniadaniem i o 8:30 być już na trasie :). Dzisiaj pogoda idealna. Delikatny wiatr który nie pomagał za bardzo ale i nie przeszkadzał. Temperatura koło 10st zmuszała jeszcze do jazdy w czapce ale już bez ochraniaczy na buty oraz w letnich rękawiczkach. Po prostu same plusy i bardzo dobre samopoczucie.
Odnoszę nieodparte wrażenie że moja teoria odnośnie wpływu temperatury na zewnątrz ma wpływ na siłę pedałowania. Dzisiaj pogoda wiosenna i średnia powyżej 32 km/h :) Wydaje mi się przy niskiej temperaturze część energii organizm zużywa na utrzymanie odpowiedniej temperatury ciała ...ale to tylko taka moja teoria.
Pierwsza setka w nowym sezonie zaliczona. Pierwsze 50km z bardzo korzystnym wiatrem. Niestety z powrotem nie było już tak kolorowo. Ważne że przełamałem dystans 100km i zawsze będzie łatwiej robić codzienne, krótsze treningi.
Gdy opisuję dzisiejszy trening za oknem pada śnieg. Więc jutro albo odpoczywamy albo biegamy. Sądząc po prognozie, trzeba będzie znów wpiąć rower w trenażer bo przy takiej temperaturze szkoda zdrowia by jeździć na szosie.
Nareszcie czas zmienić oponę z niebieskiej na czarną i wyjść na zewnątrz. Pierwsze 35 km to jazda non-stop pod mocny północny i w dodatku mroźny wiatr. Z powrotem prędkość w granicach 30-40km/h :)
Miałem zrobić dzisiaj wolny dzień od ćwiczeń. Rano gdy wstałem z zakwasami jeszcze bardziej się w tym utwierdziłem. Do tego porywisty wiatr który jak się później okazało dosłownie spychał mnie z rowerem na boki. Jednak gdy zobaczyłem prognozę na jutro ( deszcz przez cały dzień) wsiadłem na rower, zapakowałem aparat do plecaka i postanowiłem zrobić sobie przejażdżkę czysto rekreacyjną ;) Doszedłem do wniosku że na zakwasy i obolałe mięśnie najlepszy jest ruch ;) Wciąż jestem zafascynowany lampką Solarforce, do tego stopnia że wyjeżdżam na tyle późno by móc przynajmniej połowę treningu jechać w ciemnościach :) Poniżej kilka zdjęć strzelonych w ciągu 10 minut bo ręce zaczęły marznąć na lodowatym wietrze.
Po wczorajszym bieganiu i ćwiczeniach siłowych w domu, miałem dzisiaj straszne zakwasy. Mimo to ruszyłem na rower bo pogoda nie pozwalała siedzieć bezczynnie w domu. Jakże byłem zdziwiony że mimo obolałych nóg jechało mi się bardzo dobrze. Celowo postawiłem dzisiaj na wysoką kadencję którą udało mi się utrzymać na średnio: 90 obr./min
Miłość do dwóch kółek praktycznie od dziecka ( wtedy na początku jeszcze 4 kółka). Rower towarzyszy mi przez całe życie. Głównie startuję w maratonach MTB, jednak cały czas jest to dla mnie narzędzie aby utrzymać zdrowie i zresetować umysł o ciężkim dniu.
"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."