Dzień mocno wietrzny. Trening mtb w Kalinowie. Tylko 3 okrążenia bo czułem że nogi po niedzielnym wyścigu jeszcze nie doszły do siebie i potrzebuję jutro odpoczynku.
Wyjątkowy dzień i trening. Z Hubertem już dawno nie jeździliśmy. Kiedyś na tej trasie przeżywaliśmy "walkę o życie", dzisiaj Hubert świetnie sobie radził.
Rewelacyjny krój, bardzo przyjemny materiał i oddychalność. Lekka i dopasowana do ciała, nie powodująca efektu trzepotania na wietrze, a wiało ostro....
Drugie miejsce na podium w kategorii wiekowej okupione chyba największym wysiłkiem w tym sezonie. Pogoda jak na cały tydzień opadów deszczu wyjątkowo dobra. Po sukcesie w Supraślu byłem bardzo ciekawy czy to był jednorazowy przypadek czy rzeczywiście efekt ciężkich treningów i wyrzeczeń w całym sezonie. Nie wiedziałem czy pojadę sam czy z rodziną ale w piątek już widziałem że będzie ze mną Kasia z Hubertem. To bardzo ważne dla mnie, dające ogromną motywację do jak najszybszego powrotu na metę. Przyjechaliśmy przed 10 rano do Augustowa. Spotkaliśmy się resztą ekipy KK24h i pobiegłem do biura zawodów odebrać znalezione na trasie w Supraślu okulary. Jeszcze raz bardzo dziękuję osobie która je znalazła i oddała do biura zawodów.
Po krótkiej rozgrzewce z Pawłem, stanąłem na starcie, oczywiście znów gdzieś w środku. Przejazd honorowy przez miasto to ciągłe szukanie sposobu by w momencie startu ostrego być jak najbliżej czołówki. Skręt w prawo i poszło .... Wolno mi szło rozpędzanie się które przerywałem okrzykami na osoby które nonstop zjeżdżały w prawo spychając mnie na pobocze. Bez szwanku przedarłem się do czuba całej grupy i przez dalszą część trasy goniłem widząc wciąż przed sobą 8 osobową czołówkę. Niestety noga nie była tak mocna jak tydzień temu. Wciąż miałem wrażenie że idę na pełnej mocy a nogi znoszą ból i pieczenie nie do wytrzymania. Cały czas jechałem na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Udało się dojść 8 osobową czołówkę. Wpadliśmy w dość porytą drogę i nawet nie miałem siły by stanąć na pedałach. Pofałdowana droga wybijała mocno z rytmu. Potem płaski odcinek i mogłem przycisnąć. Meta pojawiła się niespodziewanie. Kilkaset metrów wcześniej zawodnik przede mną zatrzymał nas na kilka sekund i w tym momencie objechało nas kilka osób. Potem gonitwa i na finiszu zameldowałem się przedostatni z całej grupy. To już był ostatni wyścig z cyklu Maratony Kresowe. Za rok pewnie będę rozważał start na jednej wybranej edycji i już wiem że poważnym kandydatem będą Maratony Kresowe. OPEN: 7/172 Elita Plus: 2/26
Trochę dzisiaj wiało i co jakiś czas deszcz. Wypadałoby pokręcić w terenie i sprawdzić sprzęt przed Augustowem. Pogoda była naprawdę dobra a deszcz tak bardzo nie przeszkadzał.
Końcówka sezonu zrobiła mi bardzo miłą niespodziankę. Cały czas zastanawiałem się czy pojechać. W tygodniu lało, w przeddzień lało więc mogłem tylko zaufać Pawłowi z AGR Toshiba jak wygląda trasa w Supraślu. Gdy jednak syn ogłosił że chce jechać, nie mogłem się wyłamać. W sobotę trochę lekkomyślnie zrobiłem dość mocny trening na szosie i tak z bolącymi nogami ( dodatkowo 12 godzin na ślubie z aparatem) pojechaliśmy do Supraśla na kolejną edycję Maratonów Kresowych. Jak to zwykle bywa drużynie się odechciało przyjechać. Na szczęście spotkałem Piotrka i Zenka z którymi często trenujemy w Łomży. I tak w radosnym towarzystwie, po przygotowaniu Huberta, stanęliśmy na linii startu. Cały czas byłem przekonany że stoimy z przodu grupy, jednak jak ruszył dystans Maraton, okazało się że jesteśmy bliżej końca. 3,2,1 ...Start i poszło. Nie wiem skąd wziąłem tyle zaparcia ale postawiłem sobie za cel dogonienie czołówki zanim wjedziemy w teren, który podobno miał dać popalić moim semi-slickom ... Jechałem w trupa, płuca wytrzymywały ale nogi coraz bardziej piekły. Jednak dogoniłem i wyprzedzałem kolejnych zawodników. Gdy dogoniliśmy zawodników z długiego dystansu to wiedziałem że jest dobrze. Trasa niesamowita. Szybkie szutry i wyczerpujące sekcje podjazdów. Cały czas czułem że mam moc pod nogą i tak do samej mety. Jedyna strata jaką poniosłem to zerwane z nosa okulary przez wystającą gałąź. Podobno się znalazły i będą do odebrania w Augustowie. Na metę jechałem samotnie cały czas kontrolując czy nikt mnie nie goni. W razie czego miałem jeszcze dość duży zapas sił by uciec. Pierwsza wiadomość jaką dostałem od Kasi to że jestem szósty. Czekałem na wywieszenie wyników i kolejna radość była taka że jestem drugi w kategorii. Pierwszy raz w tym sezonie na pudle !!! Wyniki: OPEN: 6/217 Kat. Elita Plus: 2/47
Trening na dobicie nóg. Ciężko ale było wspaniale. Piękna pogoda, i wspaniała cisza w lesie. Jutro dzień wolny, regeneracja, basen i nadrabianie zaległości w pracy.
Powoli kompletuję ubiór na chłodniejsze dni. Dzisiaj pochwalę się Wam taką oto czapeczką:
Czapeczka idealnie leży na głowie. Ma specjalną wstawkę chroniącą od wiatru ( kolor czerwony), która jednocześnie zachodzi na uszy. Dodatkowo ma fajny twardy daszek co oprócz funkcjonalności, dobrze wygląda. Mam nadzieję że równie dobrze sprawdzi się w praktyce jak temperatura znacząco się obniży.
Piękna pogoda i pięknie wiejący wiatr. Fajnie się złożyło bo i tak planowałem wykonać trening interwałowy w lesie. Miałem obawy bo jeszcze nie czuję się na siłach, dodatkowo pofolgowałem z dietą i wskoczyło zbędne 1,5kg. Zrobiłem tylko trzy okrążenia i do domu. Mam nadzieję że zdążę się przygotować do startu w Supraślu, już w najbliższą niedzielę.
Przy okazji sprawdziłem ustawienie bloków w butach. Ostatnio przesunąłem bloki bardzo do tyłu i nie czułem dobrze pedałowania. W szosie cały czas przy wysiłku duża moc idzie z łydki i tutaj mi tego brakowało. Po zmianie ustawienia wszystko wróciło do normy.
Miłość do dwóch kółek praktycznie od dziecka ( wtedy na początku jeszcze 4 kółka). Rower towarzyszy mi przez całe życie. Głównie startuję w maratonach MTB, jednak cały czas jest to dla mnie narzędzie aby utrzymać zdrowie i zresetować umysł o ciężkim dniu.
"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."