Wpisy archiwalne w kategorii

Maratony Kresowe

Dystans całkowity:527.17 km (w terenie 505.96 km; 95.98%)
Czas w ruchu:20:05
Średnia prędkość:22.02 km/h
Maksymalna prędkość:53.00 km/h
Suma podjazdów:4914 m
Maks. tętno maksymalne:181 (100 %)
Maks. tętno średnie:167 (92 %)
Suma kalorii:15450 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:43.93 km i 1h 49m
Więcej statystyk

Krótkie podsumowanie startów w sezonie 2014

Piątek, 14 listopada 2014 · Komentarze(0)
Sezon rowerowy trwa dopóki pogoda na to pozwala. Obecnie wszedłem w okres przygotowań do nowego sezonu. Wróciłem dość wcześnie na siłownię. Taki powrót jest bardzo przyjemny i daje mnóstwo motywacji. 
Co mogę powiedzieć o minionym sezonie. Był bardzo udany. 
Startowałem w 25 imprezach. Były to głównie wyścigi MTB oraz jedna jazda na czas rowerem szosowym.
Sprzęt nie zawiódł. Pomimo dwóch złapanych gum za każdym razem dowoził mnie na metę. W zasadzie jedna niegroźna kraksa. W połowie sezonu miałem zapalenie ścięgna pod kolanem co przez kilka wyścigów mocno odczuwałem. 
Osiem razy stawałem na podium w swojej kategorii wiekowej. Klasyfikację generalną Maratonów Kresowych ukończyłem na 3 miejscu w kategorii i 13 miejscu Open. Dystans półmaratonu bardzo podniósł swój poziom i bez porządnie przepracowanej zimie nie ma co marzyć o lepszych miejscach.
Jakie plany na przyszły sezon ? Rower zostaje ten sam, mimo chęci zmiany na koła 29" lub przynajmniej 27,5". Finanse na to nie pozwalają a podobno jak się nie ma pod nogą to i rower nie pomoże :)
Zastanawiałem się o zmianie dystansu na jakim będę startować ale analizując moje predyspozycje zostanę na krótkich półmaratonach. Długie dystanse będę traktował treningowo.
Na koniec podsumowania chciałbym podziękować w pierwszej kolejności Bogu, za siłę, zdrowie, motywację i obecność w moim życiu. Rodzinie, mojej żonie Kasi i synowi Hubertowi, za to że znosili moje humory, motywowali mnie i wiernie kibicowali na mecie. Pomagali dokonywać dobrych wyborów i nadawali sens moim treningom i startom w zawodach.
Na koniec podziękowania należą się mojej drużynie Blu Cersanit Team Refleks za stworzenie idealnych warunków startowych w sezonie. Świetna organizacja, towarzystwo i zaangażowanie prezesa stworzyło idealne warunki do startów i treningów. 
Dużo podziękowania należą się także Panu Markowi Skowrońskiemu ze sklepu Muscle Shop, za najlepsze ceny suplementów tak potrzebnych do regeneracji po treningach i zawodach.

Z tym rokiem kończy się moja umowa z drużyną Blu Cersanit Team Refleks. Na przyszły sezon wraz z całą częścią drużyny z Łomży i Ostrołęki zostajemy bez drużyny ale pewnie nie raz wystartujemy w Maratonach Kresowych.

Do zobaczenia na trasach maratonów w 2015roku :)











Weekend z maratonami i zakończenie sezonu wyścigów 2014.

Poniedziałek, 29 września 2014 · Komentarze(0)
Sobota 27 września Mielnik. To ostatni wyścig z serii Maratonów Kresowych i jeszcze walka o generalkę w swojej kategorii. W Mielniku byłem po raz pierwszy. Widząc piękny podjazd na starcie zapowiadała się świetna trasa. Złapana guma w Sejnach spowodowała że musiałem walczyć do końca by utrzymać podium w klasyfikacji generalnej. Wyścig w Supraślu to już znaczny spadek formy. 
Trasa 31km, o mały włos spóźniliśmy się z Bartoszem na start. Wracając z rozgrzewki przeoczyliśmy zakręt i wyjechaliśmy prawie na koniec miasta. Szybki powrót i w momencie jak dojechaliśmy wszyscy już stali w sektorach. Musiałem skoczyć do samochodu by zostawić bluzę i bidon. Także start polegał na ciągłej gonitwie czołówki. Było non stop pod górę więc szedłem praktycznie w trupa by zbliżyć się jak najbardziej do czołówki. Gdy już doszedłem do siebie prawie połowę wyścigu jechałem z Krzyśkiem i Pawłem jadąc po mocnych zmianach do samej mety. 
Na metę dojechałem na 18 miejscu i 6 w kategorii.
Potem było już tylko długie oczekiwanie do dekoracji. Naprawdę do końca nie widziałem czy utrzymałem trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Cały czas czułem oddech Tomka, który z wyścigu na wyścig jechał coraz lepiej.
Pierwszy raz zaliczyłem klasyfikację generalną i miejsce na podium. Piękne zakończenie sezonu i chęć walki w następnym sezonie. Teraz już wiem że poziom bardzo będzie wysoki i trzeba solidnie przepracować zimę.

















W niedzielę niecałą godzinę od Łomży organizowany był wyścig z cyklu PolandBike. Blisko, piękna pogoda i w planach start na długim dystansie. Miało być 45km ale dzień przed wyścigiem organizatorzy dołożyli jeszcze 10km gratis ;)
Głupio zmieniać zdanie więc pojechałem dystans MAX. Mielnik kosztował mnie dużo wysiłku i bałem się czy wystarczy sił. Tempo było mocne, wyścig szybki i płaski. Tradycyjnie jak to w PolandBik-u trasa poprowadzona po łąkach i dołach które niemalże zatrzymywały w miejscu. 
Praktycznie sił wystarczyło do 42km, potem zaczęła się walka o przetrwanie. Chęć walki była ogromna ale fizycznie nogi odmawiały posłuszeństwa. W momencie jak doszli mnie zawodnicy których bez problemu urwałem wcześniej zacząłem poważnie wątpić jak to się wszystko zakończy ;)
Na metę dojechałem na 47 miejscu i 21 w swojej kategorii. Wynik najlepszy ze wszystkich moich startów na Mazovii czy PB na długim dystansie. Progres jest ale już nigdy nie pojadę dwóch wyścigów pod rząd ;)









Na koniec dodam coś odnośnie sprzętu. Ostatnio zaliczyłem dwa przebicia tylnej opony. Pierwszy raz poddał się Racing King 2.2 ostatnio po zmianie na system bezdętkowy, również złapany kapeć. Wróciłem do sprawdzonych opony dętkowych Geax Mezcal 2,1. Opony bardzo wytrzymałe na przebicia, lekkie i przy umiejętnej jeździe idą w każdych warunkach. Tym razem również mnie nie zawiodły.

3 etap: Maratony Kresowe: Michałowo 2014

Niedziela, 25 maja 2014 · Komentarze(0)
Planując kalendarz startów, chciałem odpuścić Michałowo. Dzień wcześniej miałem wykonywać zlecenie niedaleko stolicy i powrót do domu o 3 w nocy skutecznie mnie do tego zniechęcało. 
No więc wróciłem do domu o 3 nad ranem z obolałymi nogami. Cztery godziny snu budząc się co godzina nie dały dużo odpoczynku. 
Wyjazd o 8:30 i punktualnie o dziesiątej rozpoczęliśmy przygotowania do startu. Upał 30 stopni zapowiadał piekielny wyścig. 
Chłopaki, Piotr i Bartosz, ustawili się w pierwszym rzędzie, ja gdzieś pod koniec sektora, jednak długi asfaltowy odcinek na wstępie dał mi możliwość dojechania do czołówki. Wjazd w las i ogień. Czułem że mi serce wyskoczy, upał, nieprzespana noc dawały się we znaki. Cały czas tętno powyżej 170 nie wróżyło dobrze. Każde wyjście na czoło grupy powodowało że momentalnie traciłem siły. W połowie dystansu miałem ochotę spakować zabawki i wracać do domu:) 
Wiedziałem że po pierwszych 30 minutach zawsze się rozkręcam i podobnie było teraz. Nogi, które na początku były jak z ołowiu teraz zaczęły powoli wchodzić w swój rytm. 
Zdziwiłem się dość dużą ilością piasku, bardziej spodziewałem się wyczerpujących podjazdów. Przez cały czas jechaliśmy w znanej sobie 10-15 osobowej grupie. Pogoda mimo upału była bardzo dobra, lekki wiatr, przyjemny chłód dawała trasa poprowadzona w 90% przez las. Świetnym pomysłem było ustawienie wodnej kurtyny przez strażaków w połowie dystansu. 
Najbardziej zadowolony byłem z niezawodności sprzętu i w końcu sprawnej nogi. Zapalenie ścięgna już chyba zostało wyleczone bo nie odczuwałem żadnego bólu. Mimo to uważałem by znów go nie przeciążać i na podjazdach często wstawałem z siodełka by większą siłę przykładać na pchanie nogą niż ciągnięcie do góry. Tutaj przydały się treningi na szosie gdy taką techniką wjeżdżałem na górki. 

Do ostatniego kilometra nie byłem pewny czy powtórzę sukces z Augustowa. Jak wspomniałem, organizm miałem bardzo przemęczony. Widziałem że dwie osoby z mojej kategorii odjechały na początku a w mojej grupie są kolejne dwie które cały czas dawały mocne zmiany. Cały wyścig rozegrał się na ostatnich metrach. Wjechaliśmy na okrążenie zalewu które prowadziło do mety. Tutaj wykrzesałem z siebie wszystko. Tak naprawdę mało co pamiętam z tego finiszu, dopiero na wykresie zobaczyłem że osiągnąłem tętno 181 co jest dla mnie maksymalnym tętnem według wyliczeń różnych tabel. 
Zaraz po wjeździe na metę udałem się na masaż ;) Po masażu podszedłem do tablicy wyników i nie mogłem uwierzyć co zobaczyłem. 
OPEN: 13/185
Elita Plus: 2/41
Myślałem że to wyniki z Augustowa ale jednak nie. Niesamowita niespodzianka i miejsce okupione dużym wysiłkiem. Myślę że gdybym odpuścił finisz byłoby na pewno miejsce poza podium. Warto walczyć do samego końca.













2 etap - Maratony Kresowe - Augustów 2014

Wtorek, 13 maja 2014 · Komentarze(0)
Kolejny etap Maratonów Kresowych zaprosił nas do Augustowa. Pogoda prawie identyczna jak w ubiegłym roku. Pochmurnie, mokro ale dość ciepło, tak w sam raz do ścigania w płaskim terenie. Tym razem zabrałem się z Bartoszem, Piotrem i tatą Bartosza. Był to pierwszy wyścig po całodniowej pracy na ślubie. Nogi nie mogły pozwolić sobie na komfort odpoczynku tylko po 6 godzinach snu zebrałem zabawki i ruszyliśmy w stronę Augustowa. Dodatkowo nie wyleczyłem jeszcze kontuzji, bolące ścięgno przy torebce stawowej nie pozwala czuć się dobrze. Mocniejsze szarpnięcie i ból jest nie do zniesienia. O ile na treningach mogę oszczędzać nogę tak przy wyścigu nie ma na to czasu.
Do Augustowa dojechaliśmy o 9:30. Bez pośpiechu przygotowaliśmy sprzęt patrząc z niepokojem na krążące chmury. Po przebraniu się ruszyliśmy rozkręcić nogi  i stwierdziliśmy że mimo opadów deszczu trasa jest wyjątkowo sucha. 
Stanęliśmy na starcie całą naszą trójką, planując trzymać się razem i nadawać mocne tempo od samego początku. Plan był znakomity jednak tutaj przy bardzo wąskim, płaskim starcie o mały włos nie skończyliśmy z Bartoszem wyścigu gdy jakimś cudem wpadliśmy delikatnie na siebie:) Trasa jak wspomniałem twarda, dosyć sucha i szybka. Praktycznie żadnego wzniesienia i braku możliwości ucieczki i naturalnej selekcji. Zresztą z moją bolącą nogą dobrze że mogłem dotrzymać tempa utrzymując się cały czas w czołówce. Utworzyła się w zasadzie 15-to osobowa grupa i w takim składzie dojechaliśmy do mety goniąc uciekającego Wiktora M. 
Ujechałem się chyba bardziej niż Wasilkowie. Jazda w grupie wymagała ciągłej koncentracji. Jeden zły ruch i można było zakończyć wyścig komponując się z drugim zawodnikiem w rowie. Na pięć km przed metą na ostrym zakręcie wyłożyłem się, w pierwszym momencie pomyślałem że już nie dogonię czołówki i nie poprawię wyniku sprzed roku. Szybko zebrałem się, na szczęście nikt nie ucierpiał, rower cały można jechać. To był chyba ostatni moment gdy doszedłem czołówki bo potem zaczęła się nerwówka i ustawianie na najlepszej pozycji przed finiszem. W zasadzie decyzja na mocne przyciśnięcie i wejścia na 5-6 pozycję zagwarantowała mi drugie miejsce w kategorii. Przyjechałem na dwunastym miejscu i do czasu wywieszenia wyników byłem przekonany że i w kategorii nie będzie najlepiej. Jednak jak się przekonałem powtórzyłem sukces z ubiegłego sezonu :)
Kolejny wyścig to Michałowo a teraz mam czas by wyleczyć nadwyrężone ścięgno.

OPEN: 12/181
Elita Plus: 2/45






Maratony Kresowe - WASILKÓW „W DOLINIE RZEKI, NA SKRAJU PUSZCZY”

Piątek, 2 maja 2014 · Komentarze(1)
Maratony Kresowe rozpoczęły się ... Wasilków przywitał nas piękną słoneczną pogodą. Start i meta w tym samym miejscu co przed rokiem, czyli finisz lekko pod górę i do tego pod wiatr. Na dwa dni przed startem wdał mi się stan zapalny pod kolanem więc trochę mnie to niepokoiło. Po rozgrzewce delikatnie go czułem ale podczas wyścigu adrenalina robiła swoje i nawet nie zauważyłem jak gdzieś uderzyłem bokiem kolana. Noga spuchnięta, problemy z chodzeniem i okłady z Altacetu ...ale to już po maratonie :)
Trasa była niesamowita. Bardzo pagórkowata. Długie podjazdy przypadły mi do gustu. Każdy spodziewał się zjazdów a tu płasko i kolejny podjazd. Na początku odjechało dwóch zawodników, z przewagą minuty dojechali do mety. Ja załapałem się do pierwszej ponad 10-osobowej grupy która rwąc się i dzieląc dojechała do mety. Cały czas jechaliśmy w naszej mazowieckiej grupie ( Bartosz, Piotr i ja). Gdzieś w połowie wyścigu odjechał Bartosz i tak do końca jechał przed nami meldując się na mecie jako trzeci. Jak wspomniałem nasza grupa jechała swoim mocnym tempem. Wszystko rozegrało się na finiszu. 
Wyrwałem za szybko i przeliczyłem się gdy zobaczyłem że do mety jeszcze trochę zostało. Chęci były duże ale nogi odmawiały już posłuszeństwa co spowodowało że objechało mnie czterech zawodników przed samą metą. Ostatecznie po długich oczekiwaniach wyniki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły:
OPEN: 8/250
Kat. Elita Plus: 2/64

Kolejny wyścig to Augustów. Zapowiada się dość płaski, szybki wyścig i apetyt na kolejne dobre miejsce. 












Augustów - Maratony Kresowe - 22.09.2013

Niedziela, 22 września 2013 · Komentarze(2)
Drugie miejsce na podium w kategorii wiekowej okupione chyba największym wysiłkiem w tym sezonie. Pogoda jak na cały tydzień opadów deszczu wyjątkowo dobra. Po sukcesie w Supraślu byłem bardzo ciekawy czy to był jednorazowy przypadek czy rzeczywiście efekt ciężkich treningów i wyrzeczeń w całym sezonie. Nie wiedziałem czy pojadę sam czy z rodziną ale w piątek już widziałem że będzie ze mną Kasia z Hubertem. To bardzo ważne dla mnie, dające ogromną motywację do jak najszybszego powrotu na metę.
Przyjechaliśmy przed 10 rano do Augustowa. Spotkaliśmy się resztą ekipy KK24h i pobiegłem do biura zawodów odebrać znalezione na trasie w Supraślu okulary. Jeszcze raz bardzo dziękuję osobie która je znalazła i oddała do biura zawodów.

Po krótkiej rozgrzewce z Pawłem, stanąłem na starcie, oczywiście znów gdzieś w środku. Przejazd honorowy przez miasto to ciągłe szukanie sposobu by w momencie startu ostrego być jak najbliżej czołówki.
Skręt w prawo i poszło .... Wolno mi szło rozpędzanie się które przerywałem okrzykami na osoby które nonstop zjeżdżały w prawo spychając mnie na pobocze. Bez szwanku przedarłem się do czuba całej grupy i przez dalszą część trasy goniłem widząc wciąż przed sobą 8 osobową czołówkę. Niestety noga nie była tak mocna jak tydzień temu. Wciąż miałem wrażenie że idę na pełnej mocy a nogi znoszą ból i pieczenie nie do wytrzymania.
Cały czas jechałem na granicy wytrzymałości fizycznej i psychicznej. Udało się dojść 8 osobową czołówkę. Wpadliśmy w dość porytą drogę i nawet nie miałem siły by stanąć na pedałach. Pofałdowana droga wybijała mocno z rytmu. Potem płaski odcinek i mogłem przycisnąć.
Meta pojawiła się niespodziewanie. Kilkaset metrów wcześniej zawodnik przede mną zatrzymał nas na kilka sekund i w tym momencie objechało nas kilka osób. Potem gonitwa i na finiszu zameldowałem się przedostatni z całej grupy.
To już był ostatni wyścig z cyklu Maratony Kresowe. Za rok pewnie będę rozważał start na jednej wybranej edycji i już wiem że poważnym kandydatem będą Maratony Kresowe.
OPEN: 7/172
Elita Plus: 2/26








"Surprise" w Supraślu - Maratony Kresowe 2013

Poniedziałek, 16 września 2013 · Komentarze(6)
Końcówka sezonu zrobiła mi bardzo miłą niespodziankę.
Cały czas zastanawiałem się czy pojechać. W tygodniu lało, w przeddzień lało więc mogłem tylko zaufać Pawłowi z AGR Toshiba jak wygląda trasa w Supraślu. Gdy jednak syn ogłosił że chce jechać, nie mogłem się wyłamać. W sobotę trochę lekkomyślnie zrobiłem dość mocny trening na szosie i tak z bolącymi nogami ( dodatkowo 12 godzin na ślubie z aparatem) pojechaliśmy do Supraśla na kolejną edycję Maratonów Kresowych.
Jak to zwykle bywa drużynie się odechciało przyjechać. Na szczęście spotkałem Piotrka i Zenka z którymi często trenujemy w Łomży. I tak w radosnym towarzystwie, po przygotowaniu Huberta, stanęliśmy na linii startu. Cały czas byłem przekonany że stoimy z przodu grupy, jednak jak ruszył dystans Maraton, okazało się że jesteśmy bliżej końca.
3,2,1 ...Start i poszło. Nie wiem skąd wziąłem tyle zaparcia ale postawiłem sobie za cel dogonienie czołówki zanim wjedziemy w teren, który podobno miał dać popalić moim semi-slickom ...
Jechałem w trupa, płuca wytrzymywały ale nogi coraz bardziej piekły. Jednak dogoniłem i wyprzedzałem kolejnych zawodników. Gdy dogoniliśmy zawodników z długiego dystansu to wiedziałem że jest dobrze. Trasa niesamowita. Szybkie szutry i wyczerpujące sekcje podjazdów. Cały czas czułem że mam moc pod nogą i tak do samej mety. Jedyna strata jaką poniosłem to zerwane z nosa okulary przez wystającą gałąź. Podobno się znalazły i będą do odebrania w Augustowie.
Na metę jechałem samotnie cały czas kontrolując czy nikt mnie nie goni. W razie czego miałem jeszcze dość duży zapas sił by uciec.
Pierwsza wiadomość jaką dostałem od Kasi to że jestem szósty. Czekałem na wywieszenie wyników i kolejna radość była taka że jestem drugi w kategorii. Pierwszy raz w tym sezonie na pudle !!!
Wyniki:
OPEN: 6/217
Kat. Elita Plus: 2/47



















"Maratony Kresowe" Olsztyn 12.05.2013

Poniedziałek, 13 maja 2013 · Komentarze(0)
Trasa w Olsztynie to zupełnie co innego niż wszystkie razem wzięte maratony. Takich przewyższeń jeszcze nie zaliczyłem. Cztery rundy po 16km dały mocno w kość. Samopoczucie było świetne. Znów ustawiłem się na końcu stawki co przy starcie było najgłupszą rzeczą jaką zrobiłem. Wyjazd ze stadionu, pierwsza górka i towarzystwo się zatrzymało, czołówka odjechała i niestety moja optymistyczna wizja że dogonię jak zwykle poszła się ... gonić.
Start © serav

Gdzieś na trasie © serav

Końcówka rundy © serav



Cieszy to że częściej wyprzedzałem niż byłem wyprzedzany. Miejsce nie najlepsze.
OPEN: 70/149
KAT: 23/46
Klasyfikacja generalna: 47

"Maratony Kresowe" Wasilków 1.05.2013

Środa, 1 maja 2013 · Komentarze(2)
Takich tras mogą pozazdrościć Maratonom Kresowym: Mazovia i PB razem wzięte :) 624m przewyższeń mówi samo za siebie.
Głównym założeniem było przejechać ten maraton do końca. Dzień wcześniej czułem efekty przetrenowania, ból nóg i ogólnie złe samopoczucie. Po przebojach w Legionowie z żołądkiem i bólem pleców nie eksperymentowałem w kuchni i poprawiłem ustawienie siodełka oraz kierownicy. Efekt był bardzo odczuwalny. Jechało mi się naprawdę dobrze. Trasa dała w kość ale zleciała mi szybciej niż w płaskim Legionowie.
Oficjalnych wyników jeszcze nie ma na stronie ale dzięki Wojtkowi otrzymałem zdjęcie tablicy wyników gdzie:
Open 86/200
Kat. 23/49





W maratonie na dystansie Mini startował również mój syn Hubert, ciężko jest mi go przekonać do kolarstwa ale nic na siłę ;)


Maratony Kresowe: 26.08.2012 Suwałki

Niedziela, 26 sierpnia 2012 · Komentarze(8)
Nie dane mi było po raz kolejny przejechać całą trasę maratonu z cyklu Maratony Kresowe. Tym razem nie wytrzymał łańcuch a raczej spinka która powinna już dawno być zmieniona.
Suwałki przywitały nas ulewą. Już na starcie wszyscy byli mokrzy. Nie zapowiadało to łatwej trasy która i sucha jest bardzo ciężka. Od startu ostrego cały czas przesuwałem się do przodu mając przed sobą całą czołówkę. Puls uspokoił się i jechałem czując silną nogę. Już nie pamiętam na którym km ale coś koło 25 poczułem dziwny luz w pedałach. Z początku myślałem że spadł mi łańcuch ale widzę jeden koniec zwisa mi przy kasecie. Skułem go bo nie zabrałem zapasowej spinki i ruszam. Cały czas przeskakuje mi łańcuch ale jakoś jadę. Podjazd i trach...urwał się ponownie przy okazji wyginając mi ramię przedniej przerzutki. Ramię pękło więc zakładam na środkową tarczę, spinam łańcuch i moim celem jest dojechanie do mety, chociaż mam przed sobą 30km i płasko nie będzie. Cały czas spotykam się z niespotykaną życzliwością mijających mnie zawodników. Niektórzy zatrzymują się i towarzyszą mi w naprawie. Po przejechaniu kilku km, łańcuch pęka po raz trzeci w dwóch miejscach. W tym momencie nie ma mowy o dalszej jeździe. Widząc jakąś wioskę dzwonię do mojej żony która z pomocą pożyczonej nawigacji od kolegi który przyjechał z nami i jadąc krótszy dystans zajął świetne miejsce debiutując w maratonach. Czekając na pomoc dołącza do mnie para z Chełma i tak sobie stoimy na rozdrożu dróg cali w błocie, przemoczeni i zmarznięci ale w świetnych nastrojach :)

Patrząc po dwóch dniach na oficjalne wyniki okazało się że maratonu nie skończyło 44 osoby !!!