Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2014

Dystans całkowity:84.75 km (w terenie 84.75 km; 100.00%)
Czas w ruchu:03:15
Średnia prędkość:26.08 km/h
Maksymalna prędkość:50.00 km/h
Suma podjazdów:585 m
Maks. tętno maksymalne:181 (100 %)
Maks. tętno średnie:167 (92 %)
Suma kalorii:3200 kcal
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:28.25 km i 1h 05m
Więcej statystyk

3 etap: Maratony Kresowe: Michałowo 2014

Niedziela, 25 maja 2014 · Komentarze(0)
Planując kalendarz startów, chciałem odpuścić Michałowo. Dzień wcześniej miałem wykonywać zlecenie niedaleko stolicy i powrót do domu o 3 w nocy skutecznie mnie do tego zniechęcało. 
No więc wróciłem do domu o 3 nad ranem z obolałymi nogami. Cztery godziny snu budząc się co godzina nie dały dużo odpoczynku. 
Wyjazd o 8:30 i punktualnie o dziesiątej rozpoczęliśmy przygotowania do startu. Upał 30 stopni zapowiadał piekielny wyścig. 
Chłopaki, Piotr i Bartosz, ustawili się w pierwszym rzędzie, ja gdzieś pod koniec sektora, jednak długi asfaltowy odcinek na wstępie dał mi możliwość dojechania do czołówki. Wjazd w las i ogień. Czułem że mi serce wyskoczy, upał, nieprzespana noc dawały się we znaki. Cały czas tętno powyżej 170 nie wróżyło dobrze. Każde wyjście na czoło grupy powodowało że momentalnie traciłem siły. W połowie dystansu miałem ochotę spakować zabawki i wracać do domu:) 
Wiedziałem że po pierwszych 30 minutach zawsze się rozkręcam i podobnie było teraz. Nogi, które na początku były jak z ołowiu teraz zaczęły powoli wchodzić w swój rytm. 
Zdziwiłem się dość dużą ilością piasku, bardziej spodziewałem się wyczerpujących podjazdów. Przez cały czas jechaliśmy w znanej sobie 10-15 osobowej grupie. Pogoda mimo upału była bardzo dobra, lekki wiatr, przyjemny chłód dawała trasa poprowadzona w 90% przez las. Świetnym pomysłem było ustawienie wodnej kurtyny przez strażaków w połowie dystansu. 
Najbardziej zadowolony byłem z niezawodności sprzętu i w końcu sprawnej nogi. Zapalenie ścięgna już chyba zostało wyleczone bo nie odczuwałem żadnego bólu. Mimo to uważałem by znów go nie przeciążać i na podjazdach często wstawałem z siodełka by większą siłę przykładać na pchanie nogą niż ciągnięcie do góry. Tutaj przydały się treningi na szosie gdy taką techniką wjeżdżałem na górki. 

Do ostatniego kilometra nie byłem pewny czy powtórzę sukces z Augustowa. Jak wspomniałem, organizm miałem bardzo przemęczony. Widziałem że dwie osoby z mojej kategorii odjechały na początku a w mojej grupie są kolejne dwie które cały czas dawały mocne zmiany. Cały wyścig rozegrał się na ostatnich metrach. Wjechaliśmy na okrążenie zalewu które prowadziło do mety. Tutaj wykrzesałem z siebie wszystko. Tak naprawdę mało co pamiętam z tego finiszu, dopiero na wykresie zobaczyłem że osiągnąłem tętno 181 co jest dla mnie maksymalnym tętnem według wyliczeń różnych tabel. 
Zaraz po wjeździe na metę udałem się na masaż ;) Po masażu podszedłem do tablicy wyników i nie mogłem uwierzyć co zobaczyłem. 
OPEN: 13/185
Elita Plus: 2/41
Myślałem że to wyniki z Augustowa ale jednak nie. Niesamowita niespodzianka i miejsce okupione dużym wysiłkiem. Myślę że gdybym odpuścił finisz byłoby na pewno miejsce poza podium. Warto walczyć do samego końca.













2 etap - Maratony Kresowe - Augustów 2014

Wtorek, 13 maja 2014 · Komentarze(0)
Kolejny etap Maratonów Kresowych zaprosił nas do Augustowa. Pogoda prawie identyczna jak w ubiegłym roku. Pochmurnie, mokro ale dość ciepło, tak w sam raz do ścigania w płaskim terenie. Tym razem zabrałem się z Bartoszem, Piotrem i tatą Bartosza. Był to pierwszy wyścig po całodniowej pracy na ślubie. Nogi nie mogły pozwolić sobie na komfort odpoczynku tylko po 6 godzinach snu zebrałem zabawki i ruszyliśmy w stronę Augustowa. Dodatkowo nie wyleczyłem jeszcze kontuzji, bolące ścięgno przy torebce stawowej nie pozwala czuć się dobrze. Mocniejsze szarpnięcie i ból jest nie do zniesienia. O ile na treningach mogę oszczędzać nogę tak przy wyścigu nie ma na to czasu.
Do Augustowa dojechaliśmy o 9:30. Bez pośpiechu przygotowaliśmy sprzęt patrząc z niepokojem na krążące chmury. Po przebraniu się ruszyliśmy rozkręcić nogi  i stwierdziliśmy że mimo opadów deszczu trasa jest wyjątkowo sucha. 
Stanęliśmy na starcie całą naszą trójką, planując trzymać się razem i nadawać mocne tempo od samego początku. Plan był znakomity jednak tutaj przy bardzo wąskim, płaskim starcie o mały włos nie skończyliśmy z Bartoszem wyścigu gdy jakimś cudem wpadliśmy delikatnie na siebie:) Trasa jak wspomniałem twarda, dosyć sucha i szybka. Praktycznie żadnego wzniesienia i braku możliwości ucieczki i naturalnej selekcji. Zresztą z moją bolącą nogą dobrze że mogłem dotrzymać tempa utrzymując się cały czas w czołówce. Utworzyła się w zasadzie 15-to osobowa grupa i w takim składzie dojechaliśmy do mety goniąc uciekającego Wiktora M. 
Ujechałem się chyba bardziej niż Wasilkowie. Jazda w grupie wymagała ciągłej koncentracji. Jeden zły ruch i można było zakończyć wyścig komponując się z drugim zawodnikiem w rowie. Na pięć km przed metą na ostrym zakręcie wyłożyłem się, w pierwszym momencie pomyślałem że już nie dogonię czołówki i nie poprawię wyniku sprzed roku. Szybko zebrałem się, na szczęście nikt nie ucierpiał, rower cały można jechać. To był chyba ostatni moment gdy doszedłem czołówki bo potem zaczęła się nerwówka i ustawianie na najlepszej pozycji przed finiszem. W zasadzie decyzja na mocne przyciśnięcie i wejścia na 5-6 pozycję zagwarantowała mi drugie miejsce w kategorii. Przyjechałem na dwunastym miejscu i do czasu wywieszenia wyników byłem przekonany że i w kategorii nie będzie najlepiej. Jednak jak się przekonałem powtórzyłem sukces z ubiegłego sezonu :)
Kolejny wyścig to Michałowo a teraz mam czas by wyleczyć nadwyrężone ścięgno.

OPEN: 12/181
Elita Plus: 2/45






Maratony Kresowe - WASILKÓW „W DOLINIE RZEKI, NA SKRAJU PUSZCZY”

Piątek, 2 maja 2014 · Komentarze(1)
Maratony Kresowe rozpoczęły się ... Wasilków przywitał nas piękną słoneczną pogodą. Start i meta w tym samym miejscu co przed rokiem, czyli finisz lekko pod górę i do tego pod wiatr. Na dwa dni przed startem wdał mi się stan zapalny pod kolanem więc trochę mnie to niepokoiło. Po rozgrzewce delikatnie go czułem ale podczas wyścigu adrenalina robiła swoje i nawet nie zauważyłem jak gdzieś uderzyłem bokiem kolana. Noga spuchnięta, problemy z chodzeniem i okłady z Altacetu ...ale to już po maratonie :)
Trasa była niesamowita. Bardzo pagórkowata. Długie podjazdy przypadły mi do gustu. Każdy spodziewał się zjazdów a tu płasko i kolejny podjazd. Na początku odjechało dwóch zawodników, z przewagą minuty dojechali do mety. Ja załapałem się do pierwszej ponad 10-osobowej grupy która rwąc się i dzieląc dojechała do mety. Cały czas jechaliśmy w naszej mazowieckiej grupie ( Bartosz, Piotr i ja). Gdzieś w połowie wyścigu odjechał Bartosz i tak do końca jechał przed nami meldując się na mecie jako trzeci. Jak wspomniałem nasza grupa jechała swoim mocnym tempem. Wszystko rozegrało się na finiszu. 
Wyrwałem za szybko i przeliczyłem się gdy zobaczyłem że do mety jeszcze trochę zostało. Chęci były duże ale nogi odmawiały już posłuszeństwa co spowodowało że objechało mnie czterech zawodników przed samą metą. Ostatecznie po długich oczekiwaniach wyniki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły:
OPEN: 8/250
Kat. Elita Plus: 2/64

Kolejny wyścig to Augustów. Zapowiada się dość płaski, szybki wyścig i apetyt na kolejne dobre miejsce.