Wpisy archiwalne w kategorii

Wyścig

Dystans całkowity:1844.29 km (w terenie 1513.18 km; 82.05%)
Czas w ruchu:74:48
Średnia prędkość:23.52 km/h
Maksymalna prędkość:56.00 km/h
Suma podjazdów:10212 m
Maks. tętno maksymalne:201 (111 %)
Maks. tętno średnie:168 (92 %)
Suma kalorii:54797 kcal
Liczba aktywności:46
Średnio na aktywność:40.09 km i 1h 39m
Więcej statystyk

Krótkie podsumowanie startów w sezonie 2014

Piątek, 14 listopada 2014 · Komentarze(0)
Sezon rowerowy trwa dopóki pogoda na to pozwala. Obecnie wszedłem w okres przygotowań do nowego sezonu. Wróciłem dość wcześnie na siłownię. Taki powrót jest bardzo przyjemny i daje mnóstwo motywacji. 
Co mogę powiedzieć o minionym sezonie. Był bardzo udany. 
Startowałem w 25 imprezach. Były to głównie wyścigi MTB oraz jedna jazda na czas rowerem szosowym.
Sprzęt nie zawiódł. Pomimo dwóch złapanych gum za każdym razem dowoził mnie na metę. W zasadzie jedna niegroźna kraksa. W połowie sezonu miałem zapalenie ścięgna pod kolanem co przez kilka wyścigów mocno odczuwałem. 
Osiem razy stawałem na podium w swojej kategorii wiekowej. Klasyfikację generalną Maratonów Kresowych ukończyłem na 3 miejscu w kategorii i 13 miejscu Open. Dystans półmaratonu bardzo podniósł swój poziom i bez porządnie przepracowanej zimie nie ma co marzyć o lepszych miejscach.
Jakie plany na przyszły sezon ? Rower zostaje ten sam, mimo chęci zmiany na koła 29" lub przynajmniej 27,5". Finanse na to nie pozwalają a podobno jak się nie ma pod nogą to i rower nie pomoże :)
Zastanawiałem się o zmianie dystansu na jakim będę startować ale analizując moje predyspozycje zostanę na krótkich półmaratonach. Długie dystanse będę traktował treningowo.
Na koniec podsumowania chciałbym podziękować w pierwszej kolejności Bogu, za siłę, zdrowie, motywację i obecność w moim życiu. Rodzinie, mojej żonie Kasi i synowi Hubertowi, za to że znosili moje humory, motywowali mnie i wiernie kibicowali na mecie. Pomagali dokonywać dobrych wyborów i nadawali sens moim treningom i startom w zawodach.
Na koniec podziękowania należą się mojej drużynie Blu Cersanit Team Refleks za stworzenie idealnych warunków startowych w sezonie. Świetna organizacja, towarzystwo i zaangażowanie prezesa stworzyło idealne warunki do startów i treningów. 
Dużo podziękowania należą się także Panu Markowi Skowrońskiemu ze sklepu Muscle Shop, za najlepsze ceny suplementów tak potrzebnych do regeneracji po treningach i zawodach.

Z tym rokiem kończy się moja umowa z drużyną Blu Cersanit Team Refleks. Na przyszły sezon wraz z całą częścią drużyny z Łomży i Ostrołęki zostajemy bez drużyny ale pewnie nie raz wystartujemy w Maratonach Kresowych.

Do zobaczenia na trasach maratonów w 2015roku :)











Weekend z maratonami i zakończenie sezonu wyścigów 2014.

Poniedziałek, 29 września 2014 · Komentarze(0)
Sobota 27 września Mielnik. To ostatni wyścig z serii Maratonów Kresowych i jeszcze walka o generalkę w swojej kategorii. W Mielniku byłem po raz pierwszy. Widząc piękny podjazd na starcie zapowiadała się świetna trasa. Złapana guma w Sejnach spowodowała że musiałem walczyć do końca by utrzymać podium w klasyfikacji generalnej. Wyścig w Supraślu to już znaczny spadek formy. 
Trasa 31km, o mały włos spóźniliśmy się z Bartoszem na start. Wracając z rozgrzewki przeoczyliśmy zakręt i wyjechaliśmy prawie na koniec miasta. Szybki powrót i w momencie jak dojechaliśmy wszyscy już stali w sektorach. Musiałem skoczyć do samochodu by zostawić bluzę i bidon. Także start polegał na ciągłej gonitwie czołówki. Było non stop pod górę więc szedłem praktycznie w trupa by zbliżyć się jak najbardziej do czołówki. Gdy już doszedłem do siebie prawie połowę wyścigu jechałem z Krzyśkiem i Pawłem jadąc po mocnych zmianach do samej mety. 
Na metę dojechałem na 18 miejscu i 6 w kategorii.
Potem było już tylko długie oczekiwanie do dekoracji. Naprawdę do końca nie widziałem czy utrzymałem trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej. Cały czas czułem oddech Tomka, który z wyścigu na wyścig jechał coraz lepiej.
Pierwszy raz zaliczyłem klasyfikację generalną i miejsce na podium. Piękne zakończenie sezonu i chęć walki w następnym sezonie. Teraz już wiem że poziom bardzo będzie wysoki i trzeba solidnie przepracować zimę.

















W niedzielę niecałą godzinę od Łomży organizowany był wyścig z cyklu PolandBike. Blisko, piękna pogoda i w planach start na długim dystansie. Miało być 45km ale dzień przed wyścigiem organizatorzy dołożyli jeszcze 10km gratis ;)
Głupio zmieniać zdanie więc pojechałem dystans MAX. Mielnik kosztował mnie dużo wysiłku i bałem się czy wystarczy sił. Tempo było mocne, wyścig szybki i płaski. Tradycyjnie jak to w PolandBik-u trasa poprowadzona po łąkach i dołach które niemalże zatrzymywały w miejscu. 
Praktycznie sił wystarczyło do 42km, potem zaczęła się walka o przetrwanie. Chęć walki była ogromna ale fizycznie nogi odmawiały posłuszeństwa. W momencie jak doszli mnie zawodnicy których bez problemu urwałem wcześniej zacząłem poważnie wątpić jak to się wszystko zakończy ;)
Na metę dojechałem na 47 miejscu i 21 w swojej kategorii. Wynik najlepszy ze wszystkich moich startów na Mazovii czy PB na długim dystansie. Progres jest ale już nigdy nie pojadę dwóch wyścigów pod rząd ;)









Na koniec dodam coś odnośnie sprzętu. Ostatnio zaliczyłem dwa przebicia tylnej opony. Pierwszy raz poddał się Racing King 2.2 ostatnio po zmianie na system bezdętkowy, również złapany kapeć. Wróciłem do sprawdzonych opony dętkowych Geax Mezcal 2,1. Opony bardzo wytrzymałe na przebicia, lekkie i przy umiejętnej jeździe idą w każdych warunkach. Tym razem również mnie nie zawiodły.

Poland Bike - Konstancin-Jeziorna 20.09.2014r

Sobota, 20 września 2014 · Komentarze(0)
Kategoria MTB, Poland Bike, Wyścig
Po dwóch latach zdecydowałem się pojechać najdłuższy dystans w cyklu PolandBike Marathon. Dystans 64km w Konstancinie-Jeziorna. Trasa raczej płaska, ale z częstymi zamianami kierunku jazdy i wszystkimi rodzajami podłoża. Do wyścigu przystąpiłem nareszcie wypoczęty. Pogoda piękna i cel:  przejechać maraton na pozycji  w pierwszej 30-tce. Start spokojny, bez dużego pośpiechu, jak to ma miejsce na krótkim dystansie. Powoli przesuwałem się do przodu, noga dobrze kręciła. Do rozjazdu jechałem w większej grupie, po rozjeździe  na 17km zostało nas tylko dwóch ;) Powoli dochodziliśmy kolejnych zawodników i czułem że będzie dobrze. Koło 20km poczułem że tylna opona ma mniej powietrza, czułem to zwłaszcza na asfalcie. Miałem nadzieję że mleczko zadziałało i że bez problemu dojadę do mety. 30km i sytuacja którą już znałem z Sejn. Tylne koło zaczyna tańczyć i czuję że dobijam obręczą do podłoża. Nie wierzyłem że to się dzieje, drugi raz w ciągu miesiąca. Zatrzymuję się, próbuję dopompować ale mam wrażenie że powietrze schodzi w kilku miejscach i najgorzej że przy samej obręczy. Uszczelniacz nie działa, wentylek się rozkręcił - decyzja zakładam zwykłą dętkę. Po wymianie gonią kogo się da. Mam jeszcze sporo kilometrów przed sobą i w końcu przyjeżdżam na 85 pozycji OPEN i 35 w swojej kategorii. Widząc ostateczny wynik jest on i tak lepszy niż sprzed dwóch lat. To bardzo cieszy. Licznik Garmin pokazuje czas jazdy który dałby mi miejsce 37. To świetny wynik i pewnie jeszcze raz na zakończenie sezonu przejadę długi dystans :)
Cały czas miałem uprzedzenie do "mleczka" i systemu bezdętkowego. Może i działa na małe przebicia ale w moim przypadku niestety nie zadziałało. Czasu straciłem jeszcze więcej niż miałbym od początku zmienić dętkę. Także finałowy wyścig w Mielniku jadę na zwykłej dętce i wracam do opony Geax Mezcal, przynajmniej z tyłu. 






3 etap: Maratony Kresowe: Michałowo 2014

Niedziela, 25 maja 2014 · Komentarze(0)
Planując kalendarz startów, chciałem odpuścić Michałowo. Dzień wcześniej miałem wykonywać zlecenie niedaleko stolicy i powrót do domu o 3 w nocy skutecznie mnie do tego zniechęcało. 
No więc wróciłem do domu o 3 nad ranem z obolałymi nogami. Cztery godziny snu budząc się co godzina nie dały dużo odpoczynku. 
Wyjazd o 8:30 i punktualnie o dziesiątej rozpoczęliśmy przygotowania do startu. Upał 30 stopni zapowiadał piekielny wyścig. 
Chłopaki, Piotr i Bartosz, ustawili się w pierwszym rzędzie, ja gdzieś pod koniec sektora, jednak długi asfaltowy odcinek na wstępie dał mi możliwość dojechania do czołówki. Wjazd w las i ogień. Czułem że mi serce wyskoczy, upał, nieprzespana noc dawały się we znaki. Cały czas tętno powyżej 170 nie wróżyło dobrze. Każde wyjście na czoło grupy powodowało że momentalnie traciłem siły. W połowie dystansu miałem ochotę spakować zabawki i wracać do domu:) 
Wiedziałem że po pierwszych 30 minutach zawsze się rozkręcam i podobnie było teraz. Nogi, które na początku były jak z ołowiu teraz zaczęły powoli wchodzić w swój rytm. 
Zdziwiłem się dość dużą ilością piasku, bardziej spodziewałem się wyczerpujących podjazdów. Przez cały czas jechaliśmy w znanej sobie 10-15 osobowej grupie. Pogoda mimo upału była bardzo dobra, lekki wiatr, przyjemny chłód dawała trasa poprowadzona w 90% przez las. Świetnym pomysłem było ustawienie wodnej kurtyny przez strażaków w połowie dystansu. 
Najbardziej zadowolony byłem z niezawodności sprzętu i w końcu sprawnej nogi. Zapalenie ścięgna już chyba zostało wyleczone bo nie odczuwałem żadnego bólu. Mimo to uważałem by znów go nie przeciążać i na podjazdach często wstawałem z siodełka by większą siłę przykładać na pchanie nogą niż ciągnięcie do góry. Tutaj przydały się treningi na szosie gdy taką techniką wjeżdżałem na górki. 

Do ostatniego kilometra nie byłem pewny czy powtórzę sukces z Augustowa. Jak wspomniałem, organizm miałem bardzo przemęczony. Widziałem że dwie osoby z mojej kategorii odjechały na początku a w mojej grupie są kolejne dwie które cały czas dawały mocne zmiany. Cały wyścig rozegrał się na ostatnich metrach. Wjechaliśmy na okrążenie zalewu które prowadziło do mety. Tutaj wykrzesałem z siebie wszystko. Tak naprawdę mało co pamiętam z tego finiszu, dopiero na wykresie zobaczyłem że osiągnąłem tętno 181 co jest dla mnie maksymalnym tętnem według wyliczeń różnych tabel. 
Zaraz po wjeździe na metę udałem się na masaż ;) Po masażu podszedłem do tablicy wyników i nie mogłem uwierzyć co zobaczyłem. 
OPEN: 13/185
Elita Plus: 2/41
Myślałem że to wyniki z Augustowa ale jednak nie. Niesamowita niespodzianka i miejsce okupione dużym wysiłkiem. Myślę że gdybym odpuścił finisz byłoby na pewno miejsce poza podium. Warto walczyć do samego końca.













2 etap - Maratony Kresowe - Augustów 2014

Wtorek, 13 maja 2014 · Komentarze(0)
Kolejny etap Maratonów Kresowych zaprosił nas do Augustowa. Pogoda prawie identyczna jak w ubiegłym roku. Pochmurnie, mokro ale dość ciepło, tak w sam raz do ścigania w płaskim terenie. Tym razem zabrałem się z Bartoszem, Piotrem i tatą Bartosza. Był to pierwszy wyścig po całodniowej pracy na ślubie. Nogi nie mogły pozwolić sobie na komfort odpoczynku tylko po 6 godzinach snu zebrałem zabawki i ruszyliśmy w stronę Augustowa. Dodatkowo nie wyleczyłem jeszcze kontuzji, bolące ścięgno przy torebce stawowej nie pozwala czuć się dobrze. Mocniejsze szarpnięcie i ból jest nie do zniesienia. O ile na treningach mogę oszczędzać nogę tak przy wyścigu nie ma na to czasu.
Do Augustowa dojechaliśmy o 9:30. Bez pośpiechu przygotowaliśmy sprzęt patrząc z niepokojem na krążące chmury. Po przebraniu się ruszyliśmy rozkręcić nogi  i stwierdziliśmy że mimo opadów deszczu trasa jest wyjątkowo sucha. 
Stanęliśmy na starcie całą naszą trójką, planując trzymać się razem i nadawać mocne tempo od samego początku. Plan był znakomity jednak tutaj przy bardzo wąskim, płaskim starcie o mały włos nie skończyliśmy z Bartoszem wyścigu gdy jakimś cudem wpadliśmy delikatnie na siebie:) Trasa jak wspomniałem twarda, dosyć sucha i szybka. Praktycznie żadnego wzniesienia i braku możliwości ucieczki i naturalnej selekcji. Zresztą z moją bolącą nogą dobrze że mogłem dotrzymać tempa utrzymując się cały czas w czołówce. Utworzyła się w zasadzie 15-to osobowa grupa i w takim składzie dojechaliśmy do mety goniąc uciekającego Wiktora M. 
Ujechałem się chyba bardziej niż Wasilkowie. Jazda w grupie wymagała ciągłej koncentracji. Jeden zły ruch i można było zakończyć wyścig komponując się z drugim zawodnikiem w rowie. Na pięć km przed metą na ostrym zakręcie wyłożyłem się, w pierwszym momencie pomyślałem że już nie dogonię czołówki i nie poprawię wyniku sprzed roku. Szybko zebrałem się, na szczęście nikt nie ucierpiał, rower cały można jechać. To był chyba ostatni moment gdy doszedłem czołówki bo potem zaczęła się nerwówka i ustawianie na najlepszej pozycji przed finiszem. W zasadzie decyzja na mocne przyciśnięcie i wejścia na 5-6 pozycję zagwarantowała mi drugie miejsce w kategorii. Przyjechałem na dwunastym miejscu i do czasu wywieszenia wyników byłem przekonany że i w kategorii nie będzie najlepiej. Jednak jak się przekonałem powtórzyłem sukces z ubiegłego sezonu :)
Kolejny wyścig to Michałowo a teraz mam czas by wyleczyć nadwyrężone ścięgno.

OPEN: 12/181
Elita Plus: 2/45






Maratony Kresowe - WASILKÓW „W DOLINIE RZEKI, NA SKRAJU PUSZCZY”

Piątek, 2 maja 2014 · Komentarze(1)
Maratony Kresowe rozpoczęły się ... Wasilków przywitał nas piękną słoneczną pogodą. Start i meta w tym samym miejscu co przed rokiem, czyli finisz lekko pod górę i do tego pod wiatr. Na dwa dni przed startem wdał mi się stan zapalny pod kolanem więc trochę mnie to niepokoiło. Po rozgrzewce delikatnie go czułem ale podczas wyścigu adrenalina robiła swoje i nawet nie zauważyłem jak gdzieś uderzyłem bokiem kolana. Noga spuchnięta, problemy z chodzeniem i okłady z Altacetu ...ale to już po maratonie :)
Trasa była niesamowita. Bardzo pagórkowata. Długie podjazdy przypadły mi do gustu. Każdy spodziewał się zjazdów a tu płasko i kolejny podjazd. Na początku odjechało dwóch zawodników, z przewagą minuty dojechali do mety. Ja załapałem się do pierwszej ponad 10-osobowej grupy która rwąc się i dzieląc dojechała do mety. Cały czas jechaliśmy w naszej mazowieckiej grupie ( Bartosz, Piotr i ja). Gdzieś w połowie wyścigu odjechał Bartosz i tak do końca jechał przed nami meldując się na mecie jako trzeci. Jak wspomniałem nasza grupa jechała swoim mocnym tempem. Wszystko rozegrało się na finiszu. 
Wyrwałem za szybko i przeliczyłem się gdy zobaczyłem że do mety jeszcze trochę zostało. Chęci były duże ale nogi odmawiały już posłuszeństwa co spowodowało że objechało mnie czterech zawodników przed samą metą. Ostatecznie po długich oczekiwaniach wyniki bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły:
OPEN: 8/250
Kat. Elita Plus: 2/64

Kolejny wyścig to Augustów. Zapowiada się dość płaski, szybki wyścig i apetyt na kolejne dobre miejsce. 












II etap LOTTO Poland Bike Marathon 2014 (zdjęcia: 443) Nowy Dwór Mazowiecki - Twierdza Modlin

Niedziela, 13 kwietnia 2014 · Komentarze(0)
Kategoria MTB, Poland Bike, Wyścig
Drugi etap PolandBike zagościł w Nowym Dworze Mazowieckim a dokładniej w Twierdzy Modlin... Towarzyszył mi wyjątkowo mój tato który spędził dokładnie w tym miejscu, gdy była to jedna z największych jednostek wojskowych, pięć lat służąc w armii. Także po ponad 38 latach mógł zobaczyć co zostało z tego miejsca i niestety nie było to miłe dla oczu. Zostały jedynie ruiny a po wojsku najmniejszego śladu... Doskonale go rozumiałem bo tak się złożyło że obaj zgłosiliśmy się do wojska na ochotnika i darzymy sentymentem ten okres naszego życia. 
Ale wracając do wyścigu...
Pogoda niesamowita, słońce, ciepło ale zimny wiatr skutecznie dawał znać że to dopiero początek kwietnia. Decyzja: jedziemy na krótko ale w rękawkach. 
Na starcie stanęła w dość licznym składzie nasza drużyna. W moim 2 sektorze było nas czterech zawodników. Od startu praktycznie do końca pierwszej rundy przejechałem z Adamem, Piotrem i Wieśkiem z byłej drużyny KK24h. Wspaniale jechało się w takim towarzystwie. Trasa bardzo urozmaicona, długie podjazdy bardzo przypadły mi do gustu- takie lubię. Trasa wymagała dużego skupienia, ekstremalne przejazdy ścieżkami między siatką a jakimiś sztucznymi przeszkodami mogła w każdej chwili skończyć się upadkiem. Na początku mocno cisnąłem by nie dać odjechać czołówce sektora. Nogi piekły ale tętno tak bardzo nie szalało jak zawsze. Zmodyfikowałem trochę pozycję na rowerze. Opuściłem znacznie kierownicę i poprawiłem ustawienie siodełka w pionie.  Na otwartych przestrzeniach wiatr mocno dawał się we znaki więc dobrze było trzymać się w grupie. Jak wspomniałem cały czas jechałem w towarzystwie Adama, Wieśka i Piotra co chwila zmieniając prowadzenie. Na ostatnich kilometrach jechałem w towarzystwie zawodnika SK Banku z którym jak się miało okazać finiszowałem lekko zaskoczony że to już koniec trasy... 
Podsumowując był to najlepszy w tym sezonie wynik. Widzę że forma rośnie z wyścigu na wyścig. Nie miałem tym razem żadnych rewolucji żołądkowych, jechało się naprawdę świetnie. Kolejny start to już nasz priorytetowy cykl Maratony Kresowe, 1 maja w Wasilkowie. Zupełnie inny rodzaj ścigania. Bez sektorów startowych jedzie się zupełnie inaczej. Jeśli jesteś piąty czy dziesiąty to wiesz że takie miejsce będzie na mecie. PolandBike można porównać do jazdy na czas :)

OPEN: 19/309
MM3: 7/113








1 etap LOTTO Poland Bike Marathon 2014 - LEGIONOWO

Niedziela, 30 marca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria MTB, Poland Bike, Wyścig
Mój Anioł Stróż miał pełne ręce roboty na tym wyścigu. Przyjechaliśmy mocno zmotywowani. Pogoda piękna, trasa znana. Niestety wyścig został przesunięty o godzinę co spowodowało lekkie rozstrojenie całego planu. Większość z nas startowała już głodna. Jechałem z Maćkiem i dwoma kolegami z drużyny startując w pierwszym sektorze. Od początku ogień i prawie 50km/h. Potem wjazd do lasu i znów mocne tempo. 
Cały czas trzymałem się Maćka i tak do dziesiątego kilometra gdy na jakimś wyboju usłyszałem trzask i siodełko przesunęło się mocno do tyłu. Jazda prawie nie możliwa, okrutny ból w lędźwiach towarzyszył mocniejszemu przyciśnięciu na pedały. Poważnie zacząłem się zastanawiać czy dam radę dojechać bo zostało jeszcze 20km. Zawodnicy z którymi jechałem zniknęli mi z oczu. Na dodatek nie miałem przy sobie kluczy więc tak dojechałem do 17km i kolego pożyczył mi imbusa co pozwoliło mi dojechać do mety, zatrzymując się jeszcze kilka razy i jednocześnie tracąc kolejne wypracowane miejsca. Robiąc oględziny w domu okazało się że jarzmo siodła zupełnie starło zęby i sztyca do wymiany.
Jednak to nic co zobaczyłem około 500m po rozjeździe. Kolega który użyczył mi kluczy zaczął zawracać krzycząc że ktoś się połamał. Dojeżdżając zobaczyłem strój mojej drużyny i serce zabiło mocniej. Zbliżając się poznałem Maćka, który siedział z otwartym złamaniem przedramienia. Na szczęście karetka była już w drodze a na rozjeździe jedna z osób była ratownikiem medycznym. Wyścig już nie był dalej taki sam. Wiedziałem że sezon dla Maćka zakończył się bardzo szybko ale jestem pewny że nie będzie czekał do końca rehabilitacji i zacznie coś robić by wrócić na rower. 
Końcówka wyścigu to jazda w czteroosobowej grupie. Przed zapamiętanym single-trackiem ustawiłem się na czele grupy i tak wjechaliśmy na ostatnią prostą. Finisz wygrałem.
Porównując wyniki sprzed roku jest progres. To dobrze wróży przed cyklem maratonów kresowych, które są priorytetem naszej drużyny.
Ogólnie trasa dała w kość. Trasa mocno interwałowa, mimo że dla kogoś kto mieszka w górach to prawie płasko ale tutaj nonstop pofałdowany teren. Nie było czasu na oddech i wyluzowanie bo taka przyjemność kosztowałaby bliskim kontaktem z brzózkami ....

OPEN: 31/427
MM3: 11/160






Santini Northtec MTB Zimą 2014 - Mrozy

Poniedziałek, 24 marca 2014 · Komentarze(0)
Kategoria Mazovia, MTB, Wyścig
Decyzja o starcie w ostatnim etapie zimowej edycji Mazovii zapadła tydzień przed zawodami. Wiosenna pogoda sprzyjała w sprawdzeniu formy przed zawodami do których przygotowuje się moja drużyna czyli: Maratony Kresowe i Poland Bike.
Przed głównymi zawodami była okazja by sprawdzić nowe, lżejsze koła i opony Racing King 2.2.

Start zawodów o godzinie 10:00. Żeby wszystko bez pośpiechu załatwić musieliśmy wyjechać o godzinie 6:00. Niestety emocje wzięły górę i cała noc nieprzespana i gdy już w końcu zasnąłem budzik zerwał mnie o piątej rano by zacząć szykować się do podróży. Pojechaliśmy z Maćkiem podekscytowani pierwszym startem i najważniejsze...jakie efekty przyniosła przepracowana zima. W porównaniu do poprzedniego roku startowałem lżejszy o 4kg i na lżejszym rowerze. To na co mógłbym zwalić nie do końca dobre samopoczucie to nieprzespana noc i rewolucje żołądkowe. Wchłonięcie żela przed maratonem nie było najlepszym rozwiązaniem.

Ustawiliśmy się z Piotrem w pierwszym rzędzie 3 sektora. Wyścig miał mieć charakter treningowy ale dobrze wiedziałem że tak nie będzie i postaram się jak najszybciej dotrzeć do mety. Po starcie był dość długi odcinek asfaltowy idący pod odczuwalne wzniesienie i dodatkowo pod wiatr. Mimo niezbyt mocnego tempa prowadziłem cały sektor aż do wjazdu w teren. Po kilku km wyprzedził mnie jeden zawodnik. Moim celem było dogonić poprzedni sektor, jak już to zrobiłem byłem zaskoczony że dochodzę kolejne grupy i z dużą szybkością objeżdżam ich nie pozwalając utrzymać się na moim kole. Co mnie pozytywnie zaskoczyło to lekkość jaką pokonywałem sekcje piachu. Opony Race King 2.2 Supersonic spisały się znakomicie. Tam gdzie zawsze traciłem tym razem praktycznie przechodziłem nie zwalniając.Co niesamowitego jak te opony idą po piachu a już nie wspomnę o twardszej nawierzchni. Tak jak wspomniałem cały czas walczyłem z bolącym żołądkiem odczuwając obecność żela w przewodzie pokarmowym. Pogoda na wyścigu była jak marzenie. Ciepło, wiatr bardzo nie przeszkadzał, trasa idealnie oznakowana. 
Do mety dojechałem sam widząc już Maćka, który jechał z 2 sektora. Najbardziej co bolało to plecy i dłonie. Puls szalał ale myślę że to podniesie treningi na wyższy poziom adaptując organizm do większego niż na treningach wysiłku. 
Teraz czeka nas start w najbliższą niedzielę w pierwszym etapie Poland Bike w Legionowie. Będzie to prawdziwy sprawdzian bo trasa pewnie będzie podobna a co roku tutaj rozpoczynamy lub kończymy sezon. 
Wyniki:
Open: 33/192
Kat.M3: 15/67








i powrót do domu:


Wielki finał LOTTO Poland Bike Marathon w warszawskim Wawrze

Poniedziałek, 14 października 2013 · Komentarze(5)
Kategoria MTB, Poland Bike, Wyścig
Ostatni wyścig w sezonie 2013. Po sukcesach na maratonach Kresowych, jechałem z nadzieją na dobrą pozycję. Nie przypuszczałem że przyjedzie cała czołówka polskiego MTB. Stojąc w pierwszym sektorze startowych czułem się lekko onieśmielony nazwiskami jakie były wyczytywane. Powiem szczerze że jazda w pierwszym sektorze to "walka o życie". Zawrotne tempo i mała chwila dekoncentracji może spowodować ostrą glebę w najlepszym przypadku.
Trasa niesamowita, bardzo techniczna i jak się później okazało mimo jazdy na pełnych obrotach nie pod moje predyspozycje. Musiałem zachować czujność bo często strzałki wskazujące drogę nie były jednoznaczne co powodowało częste pomyłki trasy, jedna, już blisko mety spowodowała największe straty. Na tak krótkim dystansie jeden błąd i traci się kilka miejsc.
Mimo wszystko byłem mega szczęśliwy ponieważ udało się przyjechać przed moimi konkurentami, którzy w sezonie często stawali na podium.

Wielką przyjemność miałem godzinę wcześniej, gdy jechałem jako osoba towarzysząca w wyścigu Fun, w którym brał udział mój syn Hubert. Świetna jazda Huberta, dla mnie rozgrzewka i poznanie początku i końcówki trasy.

















Ten wyścig jak wspomniałem zakończył sezon wyścigów na 2013 rok. Teraz żałuję i nie walczyłem w generalce. Chociaż pomimo opuszczenia kilku wyścigów na Poland Bike zakończyłem edycję na następujących pozycjach:
OPEN MINI: 31
MM3: 7
Przyszły sezon to zdecydowanie jedna edycja i walka o generalkę. Otwarta zostaje kwestia drużyny bo nie ukrywam że bez wsparcia finansowego ciężko to wszystko ogarnąć. Ale do wiosny może sytuacja się rozjaśni. Teraz trzeba zaplanować przyszły sezon i powoli brać się do przygotowania formy na wiosnę.