Piękna trasa na treningi. Dużo podjazdów, dobrej jakości asfalt ...można się naprawdę ujechać. Ma tylko małą wadę...więcej po niej kursuje Tir-ów niż osobówek :) Ale jest całkiem szeroko więc nie jest źle o ile nie wieje jak dzisiaj i każde minięcie przez taki samochód powoduje wciągnięcie przez podmuch powietrza pod naczepę.
Dzisiaj kręciło mi się wspaniale. Standardowa trasa 75km i lepsza średnia. Prawie 33km/h. Pod koniec czułem już nogi a podjazd z "nowego mostu" na 72km dokończył dzieła ... Warunki były komfortowe bo prawie bez wietrznie a w oddali nadciągające chmury burzowe, pewnie dlatego miałem dużą motywację aby szybko znaleźć się w domu. Przed powrotem do domu zajechałem do serwisu zlikwidować luz w tylnym kole i dowiedziałem się że czeka mnie poważny przegląd tylnej piasty. I tak cud że wytrzymują te delikatne koła wożąc moje 89kg dupsko ;)
Dzisiaj po aktualizacji oprogramowania zbuntował mi się licznik. Puls wskazywał ponad 190 podczas gdy zjeżdżałem z górki ;). Wyłączyłem go i zapomniałem uruchomić pomiar trasy więc 8km miałem w plecy. Następnie po lesie zgubił trasę i wyprowadził mnie na ...piaskownicę i przeprawę przez zapomniane ścieżki leśne ;) Na szczęście wszystko się dobrze skończyło.
Dzisiaj po dniu przerwy jechało się aż miło. Czułem cały czas moc w nogach co przełożyło się na fajną średnią. Trasa którą jadę jest dość ruchliwa ale naprawdę ( odpukać) nie spotykam się ze złośliwością kierowców. Wszyscy mijają z odpowiednią odległością, jednym słowem jest bardzo sympatycznie. Może jest to efekt tego, że coraz więcej kierowców jeździ rowerem i rozumie że jezdnia jest dla wszystkich, nie tylko dla pojazdów czterokołowych :)
Po pracowitym weekendzie spędzonym ponad 10 godzin w samochodzie a dokładne szczegóły możecie zobaczyć na moim blogu: http://serav.blogspot.com/2011/05/i-po-malborku.html , postanowiłem dzisiaj spędzić kilka godzin na rowerze. Wypompowałem się niemiłosiernie jadąc po 50km resztkami sił i woli. Ale jak się śpi 3 godziny na dobę to tak się ma.
Na liczniku wyszło 88km a po zrzucie na komputer zabrakło 300 metrów. Dodatkowo chciałem opalić swoje białe dłonie ( bo głupio to wygląda ) więc jechałem bez rękawiczek.
Miłość do dwóch kółek praktycznie od dziecka ( wtedy na początku jeszcze 4 kółka). Rower towarzyszy mi przez całe życie. Głównie startuję w maratonach MTB, jednak cały czas jest to dla mnie narzędzie aby utrzymać zdrowie i zresetować umysł o ciężkim dniu.
"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."