Po ostatnim treningu gdzie dosłownie odcięło mi paliwo z powodu braku kolacji dnia poprzedniego tym razem pilnowałem posiłków w dniu przerwy. Dzisiaj zupełnie inna jazda i dużo więcej sił.
Wymęczyłem dzisiaj te 80km. Cud będzie jak tego wyjazdu nie przechoruję ( eferalgan już wypity). Po wyjeździe stwierdziłem że jestem głodny i nawet batonik nie pomógł. Potem mimo słońca czułem cały czas dziwnie mroźny wiatr. Po 60km drastycznie spadło mi tętno co już tylko potwierdzało że jadę resztkami sił. Jednak lepiej zjeść więcej przed treningiem niż jechać z pustym żołądkiem, zwłaszcza że jedzie się ponad 2 godziny.
Rozjazd po maratonie powinien być w poniedziałek, ale wczoraj lało cały dzień więc dzisiaj mimo mroźnego i silnego wiatru dałem upust resztkom pozostałej energii po maratonie ( jeździe na czas ;)) w Piasecznie.
Wystartowałem pierwszy raz na tak krótkim dystansie ... i spodobało mi się. Taka czasówka była też z korzyścią dla czekającej na mnie rodzinki. W końcu niecała godzina to nie dwie godziny :) Trasa bardzo płaska ale błoto mogło się dać we znaki. Teraz czas na Chorzele i również dystans Fit ;) Open: 31/327 M3: 7/105
Kilka zdjęć wykonanych przez nieocenionego Pijący_Mleko ;)
Na termometrze +16, więc można jeździć na krótko, przynajmniej w dolnej części stroju ;) Ostatni ciężki trening przed niedzielnym Piasecznem. W sobotę lekkie rozruszanie nóg i Mazovia w Piasecznie.
Nie wiem co mnie naszło że dzisiaj ponad 30km włóczyłem się po lesie. Zrobiłem jedne kółko trasą maratonu kresowego po lasach Giełczynu. Stwierdziłem że gięta kierownica nadaje się wyłącznie na wycieczki a nie na maratony, chociaż prostą kierownicę o szerokości 620mm muszę poszukać :)
Jedną z wielu funkcji za jaki kocham licznik Garmin Edge 500 jest Virtual Partner. Przy samotnych treningach można na bieżąco ścigać się ze swoim najlepszym czasem na danej trasie. Dzisiaj po wyjechaniu z domu miałem wrażenie jakby szczęki hamulcowe zacisnęły się na kole. Ciężko było niesamowicie, dopiero z czasem zorientowałem się że jadę pod wiatr który jest o wiele silniejszy niż ostatnio. Jednak dobrze przepracowane pierwsze 25km dały później o wiele lepszą średnią niż ostatnio. Cieszy również to że lepsza średnia a tętno identyczne jak ostatnio.
Miłość do dwóch kółek praktycznie od dziecka ( wtedy na początku jeszcze 4 kółka). Rower towarzyszy mi przez całe życie. Głównie startuję w maratonach MTB, jednak cały czas jest to dla mnie narzędzie aby utrzymać zdrowie i zresetować umysł o ciężkim dniu.
"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."