Dzisiaj w końcu przełamałem dystans 50km. Wyjechałem o 9 rano więc jeszcze nie było tak ciepło jak w południe. Zaliczyłem niezłą dziurę w jezdni i słowa uznania do obręczy w Meridzie. Nic się nie zgięło ;) przy mojej wadze 93kg.
Od dzisiaj jeszcze dwa tygodnie zostało do 3 maja i pierwszego startu w maratonie: http://www.maratonykresowe.pl/index.php?page=raceDetails&raceId=35 . Ostatni tydzień zmagałem się ze zdrowiem a teraz już muszę konkretnie ile tylko będę mógł przygotować formę na pierwszy start. Jakiś czas temu zamówiłem w firmie Quest ciuchy. Na treningach spisują się znakomicie ( na razie tylko bluza) ale robi się cieplej więc będzie można wypróbować spodenki z niesamowicie wygodną wkładką. Na zdjęciu bluza. Jest w kolorach szarno-białych więc nie było sensu dawać zdjęcia w kolorze ;)
Polubiłem tę trasę. 50km na szosówkę z kilkoma wzniesieniami i bardzo mało ruchliwą trasą. Postój "na siku" w lesie, fotka dla żony że wszystko ok i dalej w drogę ...
Przy okazji napiszę o siodełku montowanym seryjnie w Merida Road 880-16. Po roku stało się niesamowicie wygodne. Już szykowałem się do szukania innego ale teraz nie zamieniłbym go na żadne inne.
Miłość do dwóch kółek praktycznie od dziecka ( wtedy na początku jeszcze 4 kółka). Rower towarzyszy mi przez całe życie. Głównie startuję w maratonach MTB, jednak cały czas jest to dla mnie narzędzie aby utrzymać zdrowie i zresetować umysł o ciężkim dniu.
"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."