Tradycyjnie wszystko w pośpiechu ale zdążyliśmy na start. Wyjechaliśmy o 8 rano ale nikt nie uprzedził że pół Nowego Dworu Mazowieckiego jest rozkopane ;) Także starczyło czasu jedynie na znalezienie cudem parkingu, przebranie się i ustawienie w sektorze. Wyścig świetny, "podjazdy" w porównaniu z Suwałkami, praktycznie niezauważalne a złość na tych co prowadzili rower lub się wtaczali, zamiast jechać, ogromna ;) Wszystko poza tym poszło świetnie do momentu 2km przed metą gdzie złapały mnie ogromne skurcze obu nóg uniemożliwiając mi dosłownie dalszą jazdę. Wyprzedziła mnie grupka zawodników jednak po chwili skurcze na tyle odeszły by umożliwić mi ich dogonienie i piękny finisz gdzie na mecie czekała na mnie moja rodzinka ( Kasia i Hubert). Przed startem spotkałem i miałem przyjemność osobiście poznać Ewę K :) Był to najlepszy start w Mazovii w 2011. Awansowałem na 4 sektor startowy, ale chyba wszystko wskazuje że był to już mój ostatni wyścig w tym roku. Open: 250/535 Kat. M3: 103/228
Kolejny świetnie zorganizowany maraton. Ruszyłem z 5 sektora i przez pierwsze 30km wydawało mi się że jadę w jego czołówce doganiając kolejnych zawodników. Czułem moc jednym słowem. Wszystko pięknie ładnie aż na 30 km podczas niewielkiego zjazdu wyprzedzając zawodnika chyba z dystansu Fit nagle zjechał wprost na mnie i pięknie zeszliśmy do parteru a rowery za nami. Ogólnie kilka szlifów jest ale gorzej było z rowerem. Zgiął się wózek przerzutki albo hak bo miałem terkoczące coś z tyłu i po kilku km zdechła mi również przednia przerzutka o scentrowanym kole nie wspomnę. Także w tym momencie moja walka na maratonie o lepszą pozycję niż ostatnio się zakończyła. Mimo to udało się jeszcze powalczyć i dojechać do mety. Jutro lecę do serwisu by zobaczyć ile mnie ta gleba kosztowała.
To był najlepszy maraton w którym brałem udział i pierwszy z serii Mazovii MTB. Wszystko było na plus. Pogoda, trasa, organizacja i samopoczucie. Mimo że przyjechałem gdzieś w drugiej połowie stawki to cieszę się że awansowałem z 11 sektora na 5 ;) Miałem również wielką przyjemność poznać osobiście Monikę emonika. Trasa była dla mnie idealna. Piachu nie za dużo, dość szybko i krótko ;) Na ostatnich kilometrach miałem siłę by kilka osób zostawić w tyle więc wjeżdżałem na metę uhachany od ucha do ucha ;) Po drodze zgubiłem bidon, pulsometr się zbuntował ale rower po raz kolejny bez żadnych defektów dowiózł mnie do mety :)
Miłość do dwóch kółek praktycznie od dziecka ( wtedy na początku jeszcze 4 kółka). Rower towarzyszy mi przez całe życie. Głównie startuję w maratonach MTB, jednak cały czas jest to dla mnie narzędzie aby utrzymać zdrowie i zresetować umysł o ciężkim dniu.
"Kolarstwo to jedna z najtrudniejszych dyscyplin sportu. Nawet najgorszy kolarz jest wciąż wybitnym sportowcem."