Maraton Kresowy Łomża "Na krańcach Mazowsza" - 3.07.2011
Niedziela, 3 lipca 2011
· Komentarze(1)
Kategoria Wyścig, Maratony Kresowe
Dzisiaj zawody w każdej części kraju wyglądały podobnie. Dużo wody i błota. Ale było świetnie. Rower nie zawiódł chociaż tyle błota to nigdy na sobie nie miał. Wracając w nocy ze zlecenia i widząc jak leje miałem myśli żeby zrezygnować ze startu. Szkoda by było bo czekałem cały rok na ten maraton w swoim rodzinnym mieście. Po 5 godzinach snu zobaczyłem że nie pada więc zacząłem przygotowania. Sezon rowerowy idzie równolegle z sezonem u mnie w pracy więc niestety dzień przed maratonem spędzam ponad 10 godzin na nogach. Potem szybciej niż zawsze odczuwam bóle pleców i nogi są trochę ospałe. Tak więc na początku zagadałem się i stanąłem na starcie pod koniec stawki co oczywiście spowodowało że skazałem się na odpowiednie miejsce na mecie ;) Trasa ta sama co rok temu, więc dwie pętle gdzie non stop podjazdy dawały w kość. W tym porównaniu maratony Mazovii w Legionowie lub Szczytnie to jazda jak po prawie płaskim asfalcie ;) Po trasie kałuże sięgające do piast, błotko, śliskie korzenie ...i piękne widoki oraz spokój lasu w Giełczynie nie do opisania. Wyprzedzałem częściej niż mnie wyprzedzali i tak dojechałem do mety szczęśliwie z wynikiem jak na moje możliwości całkiem przyjemnym. Na żadnym tegorocznym maratonie moje nogi nie dostały tak kość jak w Łomży. Czuję że jutro nie podniosę się z łóżka :)
Open: 59/106
Kat: 26/47
Open: 59/106
Kat: 26/47
Ostatnie metry przed metą© serav
profesjonalna myjka strażacka ;)© serav
Mój wierny kibic :)© serav
razem jechaliśmy prawie całe drugie obkrążenie aż do mety a tutaj czekamy na myjkę ;)© serav