Wracamy do żywych
Wtorek, 1 października 2013
· Komentarze(0)
Ostatni weekend to zamiast walki na maratonie w Jasienicy spędziłem w domu z okropnym bólem żołądka i gorączką. Nie wiem czy coś zjadłem czy załapałem jakąś infekcję ale cały dzień to jedna wielka głodówka.
Wczoraj zrobiłem lekki trening i dzisiaj już na całego dwa pełne okrążenia. Wyjeżdżając z domu pogoda słoneczna i prawie bezwietrznie. Nagle po 15km diametralna zmiana warunków wietrznych. Zaczęło tak wiać że ciężko było się rozpędzić do 30km/h. Nogi to fajnie odczuły, więc mam nadzieję że uda się pojechać w najbliższą niedzielę na maraton do Płocka.

Widoki dopisywały

Przerwa na telefony, które oczywiście rozdzwaniają się gdy moje tętno zbliża się do górnej granicy ;)
Wczoraj zrobiłem lekki trening i dzisiaj już na całego dwa pełne okrążenia. Wyjeżdżając z domu pogoda słoneczna i prawie bezwietrznie. Nagle po 15km diametralna zmiana warunków wietrznych. Zaczęło tak wiać że ciężko było się rozpędzić do 30km/h. Nogi to fajnie odczuły, więc mam nadzieję że uda się pojechać w najbliższą niedzielę na maraton do Płocka.

Widoki dopisywały

Przerwa na telefony, które oczywiście rozdzwaniają się gdy moje tętno zbliża się do górnej granicy ;)
